-

bozenan : Dobrym słowem i pistoletem załatwisz dużo więcej niż samym dobrym słowem

O podróżowaniu i turystyce ode mnie

Florencja cieszy się złą sławą miasta, w którym każdy już był i o którym wszystko już zostało powiedziane. Jak pisał Henry James, w swoich "Godzinach włoskich", próba dodania w tym wypadku czegokolwiek od siebie zakrawa na bezczelność. Henry James pisał w ten sposób o Wenecji, ale gdy zastąpi się Wenecję Florencją, też będzie pasować. 

Pierwszy raz byłam we Włoszech już ponad 20 lat temu, w 2000 roku. Miałam wtedy 20 lat i wybrałam się z przyjaciółmi autostopem. Pierwsze kroki po włoskiej ziemi zdarzyło mi sie postawić właśnie w Wenecji. Florencję przez wiele lat ostentacyjnie omijałam, bo kojarzyła mi się z tandetnymi amerykańskimi produkcjami w stylu "Ja cię kocham, a ty śpisz". W mojej opinii każdy średnio rozgarnięty amerykanin kojarzy Europę głównie z Florencją i uważa, że szczytem jego realizacji osobistej będzie właśnie florencki city break. 

Powyższe to tylko moja dyletancka opinia niczym nie poparta. Ale w ostatnich dniach miałam okazję sprawdzić na własne oczy, ile w tych moich wyobrażeniach jest prawdy. Oto nadszedł ten czas, kiedy pojechałam do Florencji. Geneza wyjazdu była mocno pretensjonalna - przeczytałam wreszcie "Boską komedię" i poczułam, że to ten czas - czas wyjazdu do Florencji. 

Spędziłam w tym mieście ostatnie 5 dni, a jeden dzień dodatkowo jeszcze w Sienie. I o tym chcę dziś napisać. Uwaga, nie jestem historykiem sztuki, nie znam się na miastach, a Florencję znam, jak pisałam powyżej z obiegowych opinii niedzielnych turystów, z powieści "Udręka i ekstaza" oraz "Boskiej komedii". Więc niech nikt się nie spodziewa nie wiadomo czego, a już z pewnością nie tego, że po przeczytaniu poszerzy swoją wiedzę na temat tego miasta. 

Chodząc po ulicach starej Florencji czułam, że brzęczy mi w głowie słowo: patodeweloperka. A dokładnie: średniowieczna patodeweloperka. Jeśli ktoś, tak jak ja, oszczędza na przewodniku w postaci  żywego człowieka, a ma do dyspozycji krótką publikacje wydawnictwa Pascal, musi się sporo nachodzić, zanim znajdzie Palazzo Wecchio, Santa Croce lub bazylikę San Lorenzo. Nawet największą na świecie kopułę Duomo, autorstwa Brunelleschiego nie widać z każdego miejsca. Uliczki w starożytnej części florencji są wąskie, rozchodzą się w różne strony, pomiędzy ogromnymi palazzami i kamienicami - wysokie te budowle zasłaniają wszystko wokół, choć wszystkie najważniejsze zabytki florenckie mieszczą się blisko siebie. 

Nie będę się tu rozpisywać o architekturze we Florencji, bo jak pisałam powyżej, pisanie o tym w moim wykonaniu to swego rodzaju bezczelność. 

Spędziłam ponad 5 godzin w Galerii Ufizzi, a potem nie mogłam dojść do siebie, nie tylko z powodu fizycznego zmeczenia, ale także z powodu ilości wrażeń, które mnie przytłoczyły. Jednak największe przeżycie czekało mnie w Galerii dell'Academia - Dawid. To jest coś tak monumentalnego, że wbija po prostu w ziemię. Wspaniale wyeksponowana rzeźba, doskonale oświetlona, sprawia, że człowiekowi aż chce się płakać. To przeżycie zapamiętam na zawsze i nawet gdybym tylko widziała Dawida, warto by było przyjechać do Florencji. 

Wielkie wrażenie zrobiła również na mnie bazylika San Miniato al Monte, miejsce odludne, nawet we Florencji, a jednak moim zdaniem punkt obowiązkowy. Legenda o San Miniato dla mnie wcześniej nieznana, w internetach niewiele jest informacji o świętym Miniaszu, wklejam to, co znalazłam, ze strony stylowi.pl:

"Święty Miniasz (San Miniato) był armeńskim księciem, który służył w armii rzymskiej za panowania cesarza Decjusza. Zostawszy następnie pustelnikiem, został skazany na śmierć za wyznawanę wiarę. Gdy jednak rzucono go na pożarcie dzikim zwierzętom w amfiteatrze, pantera nie chciała go tknąć, więc ostatecznie ścięto go w obecności samego cesarza. Wedle legendy święty podniósł wówczas swą głowę, przekroczył rzekę Arno i pomaszerował na Mons Fiorentinus, do swojej pustelni. W miejscu jego pochówku wzniesiono później świątynię. Budowę obecnego kościoła rozpoczęto w początkach XI wieku i ukończono prawdopodobnie w 1207 roku, na co wskazuje data z inskrypcji na podłodze."

Prócz historii rodu Medyceuszy, Dantego, Michała Anioła, Giotta, Boticellego i kilku innych, moją uwagę zwrócił Giovanni Battista di Jacopo (Rosso Fiorentino) swoimi demonicznymi obrazami. Chodzi sobie człowiek po galerii, przeżywa różnego rodzaju ekstazy związane z oglądanymi dziełami malarstwa renesansowego i nagle trach: di Jacopo i jego Madonna na tronie z Dzieciątkiem w otoczeniu czterech świętych. Nie wiem, kim był ten Jacopo i co go dręczyło, ale nie było to nic przyjemnego. Myślę o nim i o jego obrazach, ale mam jakieś opory przed zgłębianiem tej historii, bo boję się, że prawdy nie znajdę, jedynie jakieś wymuskane opowieści na potrzeby amerykańskich turystów. 

O Florencji można rozmawiać godzinami, można o niej śnić, można ją wspominać na różne sposoby. Ja, prócz uniesień artystycznych, mam też przemyślenia mniej optymistyczne. Drepcząc po tych zaśmieconych wąsich uliczkach nie mogłam się pozbyć myśli, że będąc w tym miejscu w tym dokładnie czasie, jestem również świadkiem upadku naszej cywilizacji. Upadku widocznego właśnie w takim miejscu jak Florencja. Mam na myśli głównie to, że pomimo ogromnego nagromadzenia kosciołów na metrze kwadratowym w tym mieście, nie ma gdzie się pomodlić, nie mówiąc już o uczestnictwie w jakimkolwiek nabożeństwie czy nawet niedzielnej mszy świętej. Nie pojechałam do Fllorencji na pielgrzymkę, więc też nie oczekiwałam religijnych uniesień. Ale jeśli 3/4 kościołów jest zamknięta na głucho, bez żadnych informacji, tablicy czy czegokolwiek, a ta 1/4 jest otwarta w konkretnych godzinach, ale wejść można do nich tylko za konkretną kasę za bilet, to zaczyna się robić jakos tak nieswojo. Jak już uda się ten bilet kupić, wchodzisz, a tam zamiast kościoła masz ponure muzeum. Brak Najswiętszego Sakramentu, pełno ludzi, którzy snują się i robią zdjęcia smartfonami, gadają, jedzą. Próżno szukać w tych budynkach Sacrum. Santa Croce to tylko zbiór zdobionych sarkofagów Galileusza, Machiavellego, Michała Anioła, Dantego (symboliczny) i kilku innych. Duomo? Nawet nie wchodziłam, bo kilka kilometrów kolejki i kolejne 12 Euro za wstęp zupełnie mnie od tego odwiodło. Byłam w Duomo w Sienie, ale tam zastałam, to co w Santa Croce we Florencji. Jedyne miejsce, gdzie nie było tłumu turystów i można było wejść jak do kościoła, choć w ściśle określonych godzinach, był kościół Santo Spirito, w którym można również podziwiać krucyfiks autorstwa Michała Anioła, który ten podarował opatowi z Santo Spirito, jako dar wdzieczności za możliwość przeprowadzania sekcji zwłok. Za darmo można wejść również do bazyliki San Miniato, o której już pisałam.

I nie chodzi o to, że szkoda mi tych paru euro - w końcu jadąc tam, liczyłam się z wydatkami. Ale o to, że jeszcze dwie dekady temu kościół był otwarty dla każdego - wchodziłam wszędzie, gdzie chciałam w Wenecji, w Neapolu, w Rzymie. Zawsze spotkałam jakąś osobę duchowną, a przy wejściu były oznaczenia mówiące o odpowiednim stroju, zachowaniu i zakazie robienia zdjeć. Niczego takiego teraz nie ma - możesz paradować sobie, pardą le mot, z gołą dupą, byle z biletem, robić selfiaki z ołtarzem, czy raczej tym, co z niego zostało. Dobrze, że przynajmniej nie sprawdzają już, czy jesteś zaszczepiony. 

Dlatego Florencja mniej kojarzyła mi się z perłą renesansu, a bardziej z jakimś  lunaparkiem i tandetą. Może jacyś wytrwani znawcy znajdą tam coś więcej dla siebie, ale ja byłam raczej zdołowana atmosferą tego miejsca. Czegoś tam brakuje, coś zostało zagubione, jakiś duch, którego stamtąd przepędzono. Nie wiem, czy wróci, nic na to nie wskazuje. 

 

Ilość turystów przytłacza, najgłosniejsi są anglosasi, którzy swoim głośnym spiczem próbują zwracać na siebie uwagę. Francuzi piją ogromne ilości wina, Japończycy truchtem truchtem i slalomem, Niemcy w wygodnych sandałkach obżerają się  lodami. Mnóstwo Polaków, ale nie zauważyłam, żeby wyróżniali się czymkolwiek. Wszystkie stragany obstawione przez kolorowych sprzedawców, ale tych raczej z Azji, Sri Lanki i Indii. Senegalczycy i inni afrykańczycy preferują sprzedaż bardziej bezpośrednią, wciskając do ręki na siłę różne precjoza. 

Młodzież, którą spotykałam na ulicach w niczym nie różni się od naszej młodzieży z ulic polskich miast i tu najbardziej widać wpływ globalistów i ich aplikacji typu tiktok - wszyscy są zwariowani na tę samą modłę, w zasadzie nie widziałam nikogo oryginalnego, choć wszyscy uważają się za oryginalnych. Ilość kolorowych włosów i tęczowych toreb większa niż u nas, ale pewnie statystycznie jest to podobna ilość. O tak, teczowe flagi są w wielu miejscach, jest nawet jedna ulica, w dzielnicy Oltrano, po drugiej stronie Arno, cała udekorowana tęczowymi flagami, ale nie mam pojęcia czemu. 

 

Kończąc już ten przydługi wywód. Myślę, że w Polsce jest najlepiej. Oczywiście nie ma tylu dzieł sztuki, bo je Szwedzi, a potem Niemcy z Ruskimi rozkradli, ale jest tu jeszcze w miarę normalnie i przyjaźnie normalnemu człowiekowi. Obawiam się, że nie doceniamy tego wystarczająco. 

 



tagi: polska  florencja   podróże  globalizacja 

bozenan
3 maja 2023 20:09
6     818    10 zaloguj sie by polubić

Komentarze:

Paris @bozenan
3 maja 2023 22:07

Piekny  wpis,  Pani  Bozeno,...

...  bo  prawdziwy,  czyli  kroluje  oblesna,  nachalna  i  tandetna  komercja...  tak  jak  we  Francji,  taki  globalny  sznyt  !!!

Ciesze  sie,  ze  skreslila  Pani  te  ,,pare  slow,,  ze  swoich  wrazen...  smutne  to,...  tak  w  Polsce  jest  JESZCZE  najlepiej.

zaloguj się by móc komentować

atelin @bozenan
4 maja 2023 00:43

Ja tam nie wiem, ale podejrzewam, że zamknięte kościoły to odruch obronny na imigrantów na pontonach.

zaloguj się by móc komentować

bozenan @Paris 3 maja 2023 22:07
4 maja 2023 07:07

oj tak, króluje tandeta i widać, że dla zarobienia tych paru euro robi się wszystko, ale głównie schlebia ignorncji ludzkiej i nie stawia się turystom żadnych wymagań. Ruch turystyczny i obsługujący go ludzie kojarzą mi się z wybrzeżem bałtyckim w czasach najbardziej obśmiewanych przez Polaków - kiedy, aby dojść na plażę, trzeba było faktycznie trzymać się za portfel. U nas się poprawiło, natomiast w miejscach takich jak Florencja oni dopiero do tego doszli. 

zaloguj się by móc komentować

bozenan @atelin 4 maja 2023 00:43
4 maja 2023 07:09

nie wydaje mi się, mam wrażenie, że chodzi o coś innego. Chyba o to, o czym pisałam komentarz wyżej

zaloguj się by móc komentować

Paris @bozenan 4 maja 2023 07:07
4 maja 2023 08:25

Myslalam,  ze...

...  taka  ,,turystyczno-handlowa  moda,,  to  tylko  w  Paryzu,  a  tu  z  Pani  wpisu  wyszlo,  ze  to  ZONK  !!!

Pierwszy  raz  jak  zobaczylam  te  hordy  senegalsko-hinduskich  handlarzy  pod  wieza  Eiffel`a  to  normalnie  stupor...  moja  torebka  szybko  powedrowala  pod  pache,  a  ja  szybkim  krokiem  staralam  sie  tylko  opuscic  to  miejsce.  Do  dzis  pamietam  moje  ,,wrazenie,,  i  te  OBLESNA  TANDETE,  ktora  handlowali,...  zwlaszcza  kilogramami  ,,pamiatek,,  z  Paryza...  cos  potwornego  !!!

Wspomne  tylko,  ze  handlarze  indyjscy  opanowali  prawie  wszystkie  wyjscia/wejscia  do  metra...  to  byl  koszmar,  szczegolnie  w  weekend`y  !!!    

zaloguj się by móc komentować

Michal-z-Goleniowa @bozenan
4 maja 2023 11:16

Ciekawy opis.
 
W zeszłe wakacje spędziliśmy z żoną tygodniowe wakacje w Rzymie. Było super. Mnóstwo kościołów, wszystkie otwarte (poza porą sjesty). Spokojnie można się było i pomodlić, i podziwiać dzieła sztuki. Rzymem byłem zauroczony.
 
Teraz na majówke pojeździliśmy sobie rodzinne na rowerowe wycieczki w ramach "Szlaku Piastowskiego" (fachowa nazwa: zwiedzanie z elementami jazdy na rowerze). Podobny efekt "kościelny" jak w Rzymie miałem w Gnieźnie. Kościół obok kościoła, są turyści, ale spokojnie można się pomodlić. W kilku wiejskich kościołach znalazłem tablice "pamięci księdza ... umęczonego w KL Dachau", "pamięci księdza ..., więźnia obozów KL Stuthoff, KL Dachau ... wdzięczni parafianie". Ucieszyło mnie też, że większość domów była udekorowana polskimi flagami i flagami z Powstania Wielkopolskiego. Dużo było też flag maryjnych i papieskich.

zaloguj się by móc komentować

zaloguj się by móc komentować