-

bozenan : Dobrym słowem i pistoletem załatwisz dużo więcej niż samym dobrym słowem

Witamina d jak dusza

Kiedyś mniej dobijała mnie pogoda, jaką teraz mam od wielu dni za oknem, obecnie, z wiekiem odczuwam znużenie i zmęczenie tylko i wyłącznie brakiem słońca. Myślę, że niedługo nadejdzie ten czas, kiedy zacznę się wspomagać suplementami typu witamina d. No, ale nie o witaminach ani pogodzie chcę dziś napisać. 

Jeszcze w starym roku, w ostatni dzień pracy siedziałam ze swoimi pracownikami i nauczycielkami w pokoju naucycielskim i tak sobie gawędziłyśmy o tym, co nas czeka w najbliższe dni, a więc przede wszystkim dużo wolnego i świąteczne spotkania z rodziną. Wszyscy byliśmy już u tak zwanego kresu sił, więc każdy twierdził, że pierwsze co zrobi, to się porządnie wyśpi a dopiero potem zaplanuje, co dalej z tym życiem. Opowiadaliśmy sobie, jakie potrawy mamy w Wigilię, jak ten wieczór wigilijny wygląda w naszych domach i rodzinach, co potem, w same już święta. Niemal idyllicznie spędzony w pracy czas, mogłoby się wydawać. Nic bardziej mylnego. Ja słuchałam tych moich dziewczyn - w bardzo różnym wieku, od 25 do 55 lat, i nie mogłam uwierzyć w to, co słyszałam. Z większości wypowiedzi bił ogromny smutek i zniechęcenie życiem, rodziną, światem, ogólnie takie nieprzyjemne zblazowanie. A to Wigilia nudna, bo zaraz ojciec włącza telewizor i musimy się gapić w jakieś głupoty, nie ma co ze sobą robić, a to potrawy wigilijne niesmaczne, a to nudy, a to marudzenie, że znów trzeba się będzie obżerać, znów spotkać z kimś, kogo się nie lubi albo z kimś, kto nas drażni, i tak dalej i tak dalej. 

Popatrzyłyśmy na siebie z moją przyjaciółką, moją prawą ręką i wspaniałą kobietą, byłyśmy przerażone, bo dopiero co rozmawiałyśmy jeszcze we dwie o tym, jak to cudownie że święta, że bliscy, że rodzina, że brak pośpiechu, będzie można pobyć z ludźmi, coś dla nich zrobić, poleniuchować i najeść się pyszności. 

No ludzie kochani, co się dzieje? Pytałyśmy się potem siebie nawzajem.

Kilka dni temu MarcinK wrzucił tu tekst o fenomenie popularności polskiego serialu "Ślepnąc od świateł". Więc również obejrzałam sobie kilka dłuższych fragmentów dostępnych na YT. I cóż. Serial wydał mi się jakiś taki powydziwiany na siłę, czyli w złym guście, pominę te słynne bluzgi, bo to co przykuło moją uwagę to postać główniego bohatera. Nie pamiętam nazwiska, ale jest informacja, że to debiut tego aktora. Jeśli to debiut, to mam nadzieję, że ktoś litościwy powie facetowi, żeby nie szedł tą drogą. Aktorstwo tak drewnianie, że miałam wrażenie momentami, że oglądam coś z serii "Trudne sprawy" w którym dorabiają sobie ludzie z tzw ulicy. Ale równocześnie ten bohater robi w serialu za postać tzw wielowymiarową, nieszczęśliwą z powodu swojego uwikłania w bardzo złe historie, ale czerpiącego pełnymi garściami korzyści materialne z wynikłej sytuacji. Słowem, klasyka tyle że podana młotkiem w łeb, czyli bardziej sugestywnie niż jakiś Wallenrod z trudnej w odbiorze literatury. 

Jakoś połączyły mi się w głowie te dwie sytuacje: to spotkanie zblazowanych ludzi  i ta popularność "Ślepnąc od świateł" i pomyślałam, że wspólnym mianownikiem jest kondycja wielkiej części naszego społeczeństwa. Opuściłam na chwilę swój wygodny świat, w którym myślę tylko o pracy i karmię się tylko wyselekcjonowanymi (na podstawie mojej wiedzy, intuicji i doświadczenia, a także duchowymi potrzebami) treściami i rozejrzałam się wokoło. A wokoło mnóstwo bardzo nieszczęśliwych ludzi. Obiektywnie - nic nikomu nie brakuje. Ale popatrzcie im w oczy, posłuchajcie ich chwilę. Są drewniani w środku, jak aktorstwo tego debiutanta. Oczywiście nie dlatego serial jest popularny bo aktor drewniany i ludzie w środku z drewna, ale dlatego, że postać, którą ten aktor odgrywa jest postacią bardzo nieszczęśliwą i źle czującą się w swojej skórze, w swoim życiu, w którym opływa w luksusy, ma znajomości na każdym froncie, od ulicznicy po mainstremowego polityka. Widzowie oglądają się w tym serialu jak w lustrze, czują, że ktoś ich wreszcie rozumie. Ich niezrozumiałą tęsknotę za nie wiadomo czym, ich nieopuszczający ich niepokój, zblazowanie. Brak szczęścia.

Może deficyt słońca ma coś z tym wspólnego, ale jeśli nawet, to minimalnie. Z jakichś powodów w mnóstwie ludzi rozlewa się coraz bardziej zimny i mroczny cień. Skąd to wiem? wystarczy posłuchać uważnie i popatrzeć im w oczy. 

 

Jest wiele różnych sposób obrony i uniknięcia zarażenia się tym mrokiem i chłodem. Z pwenością jednym znich może być posłuchanie sobie Brushy'ego One String. 

Brushy to Jamajczyk, muzyk, który gra na jednej strunie gitary, traktując pudło rezonansowe jako perkusję. Jest dzieckiem muzyków, od małego tworzył i próbował występować przed publicznością, na przykład grając na patelni na jamajskiej ulicy.Próbował muzykować w wielu stylach, w tym na gitarze, ale zupełnie nie wiedział, jak na tym grać, a że rękę - jak sam mówi - miał ciężką, poniszczył wszystkie struny, a gitarę schował pod łóżko. Do momentu, jak sam mówi, że miał we śnie wizję w której dostał nakaz, żeby zacząć grać na jednej strunie od gitary. Więc on to robi konsekwentnie już od lat. Zdobył jakąś tam sławę (taką, że wytwórnia wydała mu płytę i zagrał kilka koncertów na scenie, nie tylko na ulicy) , dzięki przypadkowemu spotkaniu z filmowcem, Lucianem Blottą, który nagrał śpiewającego Brushy'ego i włączył to nagranie jako scenę do swojego dokumentalnego filmu o niezwykłych ludziach. 

Brushy ma głos tak niesamowity, że słuchając go, nie sposób się nie uśmiechnąć i zacząć przebierać nogami do tańca. Mówi, że śpiewając, tworząc melodie i słowa, możemy przywrócić równowagę międzu Bogiem a człowiekiem. Brushy to właśnie robi. 

Polecam:

https://www.youtube.com/watch?v=E8H-67ILaqc

https://www.youtube.com/watch?v=1aXQvwnDcdU

https://www.youtube.com/watch?v=yF_UMRuEDcw

https://www.youtube.com/watch?v=ZodH1ETUTvo

 

I wiele innych..

Nie dajmy się ciemnościom

 



tagi: muzyka  smutek  słońce  szczęście  brushy one string 

bozenan
5 stycznia 2019 20:22
8     1449    10 zaloguj sie by polubić

Komentarze:

Marcin-K @bozenan
5 stycznia 2019 20:40

Też często dopadają mnie podobne odczucia. Słucham non stop ludzi, którzy tak naprawdę nie powinni zbyt bardzo narzekać. Mają zwykle pracę, nierzadko wcale ciekawą, zarabiają może nie jakoś bardzo duzo, ale na tyle żeby sobie jakoś tam dogodzić, dzieci rosną, domy stoją, samochody się zmieniają, a jak sie ich słucha to ma się wrażenie, że przeżywają jakiś dramat. Jest w tym jakaś pustka i aż chciałoby się im jakoś pomóc. Kiedy im się na to delikatnie zwróci uwagę, to mówią: oj tam, tak czasem trzeba ponarzekać. No i to faszerowanie się modnymi rzeczami, zachowaniami i popkulturą coraz gorszego sortu.

Gdzieś kiedyś czytałem, że robiono ankiety wśród bardzo bogatych ludzi na całym świecie i oni dopiero po wielu pytaniach i dociekaniach przyznawali się, że po przekroczeniu pewnej granicy bogactwa ii ogólnego powodzenia z niego płynącego, z każdym krokiem zbliżali się do niewyobrażalnego poczucia pustki i braku sensu tego wszystkiego.

Kiedyś nie wyrobilem i ochrzaniłem znajomego, który w kółko marudzi, marudzi i marudzi. I on mi odpowiedział, że mnie jest łatwiej bo sobie wymyśliłem jakieś Boga, a on nie umie się łudzić i samo-oszukiwać. Ale z czasem rzeczywiście trochę nim mój ochrzan wstrząsnął i jest z nim lepiej.

zaloguj się by móc komentować

bozenan @Marcin-K 5 stycznia 2019 20:40
5 stycznia 2019 20:58

Ciekawe tylko, czemu ludzie tak trwająprzy tym swoim uporze - bo w większości są nieszczęśliwi z własnej i nieprzymuszonej woli. Mogliby szybko zmienić ten stan rzeczy, otwierając się na coś więcej niż njanowszy model telewizora i jego zawartość. 

Ja ostatnio oglądałam sobie trochę telewizji. I teraz pomyśl - kim są ludzie, którzy robią to regularnie, od lat po kilkagodzin dziennie? Co w sobie noszą? 

zaloguj się by móc komentować

Andrzej-z-Gdanska @bozenan
6 stycznia 2019 15:29

Moje skromne przypuszczenie, że to jest ciągłe "gonienie króliczka" bez chwili refleksji nad sensem życia. Ta przychodzi za późno. U mnie też.

zaloguj się by móc komentować

Maryla-Sztajer @bozenan
6 stycznia 2019 15:33

Spaceruję po bezdrożach. .coraz ich mniej,  no zabudowa obejmuje nas z kilku stron.  Ale jeszcze ciągle gdzieś tam mogę iść 

:)

 

zaloguj się by móc komentować

Grzeralts @bozenan
6 stycznia 2019 15:55

Acedia. A u podstawy brak wiary. Bo, jak mi ktoś na TT mądrze napisał: "katechizujemy młodzież, nie głosząc im wcześniej kerygmatu".

zaloguj się by móc komentować

gorylisko @Grzeralts 6 stycznia 2019 15:55
6 stycznia 2019 19:39

eee... a mógłby Pan tak po chrześcijańsku...co to zacz ten kerygmat ? ;-)

zaloguj się by móc komentować

Maryla-Sztajer @gorylisko 6 stycznia 2019 19:39
6 stycznia 2019 19:42

http://mateusz.pl/rekolekcje/2004/js/kerygmat.htm

Na dole tej strony jest streszczenie w 5 punktów 

:)

.

 

zaloguj się by móc komentować

gorylisko @bozenan
6 stycznia 2019 20:01

bardzo ciekawa i smutna refleksja...konkluzja jedna i ta sama od wieków...bez Boga nic nie cieszy na tym świcie... dla mnie Boże Narodzenie zawsze było i pozostanie czymś cudownym, Bóg Ojciec dał ludzkości szansę jakiej chyb nikt we wszechświecie nie dostał, przysłał Swojego Syna a potem od Syna mamy Matkę nas wszystkich... którą się zwalcza razem z Synem... czasem się zastanawiam jakby świat wyglądał gdyby Jezus nie przyszedł, trudne i bardzo ciężkie do wyobrażenia ale konkluzja jaka wynika z Jego przybycia do nas ludzkich małpiszonów, uczłowieczył nas jak mało kto...chwała Mu za to na wieki...a że ludzie usiłują wrócić na drzewo... Z Panem Bogiem wszystkim...

zaloguj się by móc komentować

zaloguj się by móc komentować