-

bozenan : Dobrym słowem i pistoletem załatwisz dużo więcej niż samym dobrym słowem

Rozwalić system

Przez cały tydzień spędzony ostatnio nad pięknym jeziorem, towarzyszyła mi postać -może obecność - św. Maksymiliana Marii Kolbego. 14 sierpnia 1941 r zmarł, dobity śmiertelnym zastrzykiem, po dwóch tygodniach spędzonych w celi śmierci, po dwóch tygodniach potwornych cierpień umierania z głodu.

Tak to już jest ze świętymi: przychodzą do Ciebie wcale nieproszeni, włamują się do myśli, do serca, do wspomnień....

Ja sama nigdy specjalnie nie interesowałam się św. Maksymilianem, ale bardzo dobrze pamiętam, kiedy się poznaliśmy. Moja ciocia, z zawodu pielęgniarka,  całe swoje życie jest artystką, z punktu widzenia świata, niespełnioną, bo wytwarza tylko dla siebie i dla rodziny i znajomych. Rzeźbi w drewnie. Pewniego dnia zawisł na naszej ścianie portret św. Maksymiliana, dokładnie jego płaskorzeźba, stworzona przez ciocię właśnie. Wychudzony człowiek w pasiaku, w okrągłych okularach, wcale nie przystojny, zwyczajny, przeciętniak z urody. Przyglądałam mu się zafascynowana, ja, pięcioletnia wtedy dziewczynka, nie miałam pojęcia kto to i dlaczego rodzice postanowili powiesić go na ścianie. Dlaczego wokół głowy tego człowieka ciocia wyrzeźbiła aureolę, którą pomalowała na żółto. Bardzo dobrze pamiętam, że nic tak mnie nie interesowało, jak to, czym on sobie na tę aureolę zasłużył. Dla mnie do tej pory aureolę miały tylko anioły. 

Wtedy od mamy pierwszy raz usłyszałam tę opowieść, jak żył i jak umarł ksiądz Kolbe. O Franciszku Gajowniczku, o potwornej głodowej śmierci i o tym, że Maksymilian Kolbe właśnie został ogłoszony świętym. 

Potem słyszałam tę opowieść wiele razy, ze szkolnej wycieczki do Oświęcimia pamiętam przede wszystkim tę celę - mogliśmy do niej zajrzeć, poinformowani wcześniej, że właśnie tu umierał święty. (Swoją drogą, ciekawe, czy obecnie przewodnicy z takim namaszczeniem jak wtedy informują wycieczki szkolne o tej celi). Przechodziliśmy wszyscy pod celą w milczeniu, zaglądając do środka przez ten mały otwór w drzwiach. Bardzo to wtedy przeżyłam. I choć nie przypominam sobie, żebym się kiedykolwiek modliła o wstawiennictwo św. Maksymiliana, on jakoś tak zawsze jest w pobliżu. Czytanie jego życiorysu, mimo, że tak dla mnie znanego, zawsze mnie czymś zaskakuje. I w tym roku nie mogłam się oprzeć i 14 sierpnia przeczytałam w necie to, co pierwsze z brzegu znalazłam na jego temat. To relacja jednego z więźniów bloku 14a, Michała Micherdzińskiego. Przytaczam ją w całości, tak jak znajduje się w wikipedii:

O. Maksymilian szedł w więziennym pasiaku, z miską u boku, w drewniakach. Nie szedł jak żebrak, ani też jak bohater. Szedł jak człowiek świadomy wielkiej misji. Stanął spokojnie przed oficerami. Cała świta, która dokonywała selekcji, wszyscy stali i patrzyli po sobie, nie wiedzieli, co robić. Wreszcie opamiętał się kierownik obozu i wściekły, zapytał swojego zastępcę:
– "Was will dieses polnische Schwein?" (pol. 
Czego chce ta polska świnia?).
Zaczęli szukać tłumacza, ale okazało się, że tłumacz jest zbędny. O. Maksymilian w postawie na baczność odpowiedział spokojnie po niemiecku:
– "Ich will sterben für ihn" (pol. 
Chcę umrzeć za niego)
i wskazał lewą ręką na stojącego obok Gajowniczka. Padło kolejne pytanie:
– "Wer bist du?" (pol. 
Kim jesteś?)
– "Ich bin ein polnischer katolischer Priester" (pol. 
Jestem polskim księdzem katolickim.)
O. Maksymilian, mimo iż wiedział, jak Niemcy traktują polskich księży, nie bał się przyznać do swojego kapłaństwa. Panowała wtedy nieznośna cisza. Każda sekunda wydawała się trwać wieki. Wreszcie stało się coś, czego do dzisiaj nie mogą zrozumieć ani Niemcy, ani więźniowie. Kapitan SS, który zawsze zwracał się do więźniów przez wulgarne "ty", zwrócił się do o. Maksymiliana per "pan": 
– "Warum wollen Sie für ihn sterben?" (pol. 
Dlaczego pan chce umrzeć za niego?)
O. Maksymilian odpowiedział: 
– "Er hat eine Frau und Kinder" (pol. 
On ma żonę i dzieci.)
Po chwili esesman powiedział:
– "Gut" (pol. 
Dobrze).

 

Ta relacja robi takie wrażenie, że trudno się otrząsnąć. Nawet jeśli zna się ją niemal na pamięć. Podzieliłam się swoimi wrażeniami z mężem, a on, jako osoba lakoniczna, ale bardzo konkretna, skomentował tylko: no cóż, rozwalił system. 

Tak właśnie. Tak się rozwala system. 

 

 

 



tagi: maksymilian kolbe  

bozenan
19 sierpnia 2018 11:30
11     2080    13 zaloguj sie by polubić

Komentarze:

Kuldahrus @bozenan
19 sierpnia 2018 12:37

Dziękuję za ten tekst. Lubię właśnie tą relację sobie co jakiś czas przypominać, uważam, że to jest bardzo ważny przykład w dzisiejszych czasach dla nas wszystkich. Zachowanie tożsamości i godności, dzięki silnej wierze w Pana Jezusa, w warunkach piekła na ziemi, gdzie ludzie mieli zostać sprowadzeni do "zasobu ludzkiego", traktowani gorzej od zwierząt, zamiast imion - numery i takie same "uniformy".
System działał tak, że nie potrzeba było wielu strażników, ludzie zastraszeni nie stawiali oporu.
Dzisiaj nie ma takich strasznych warunków, ale System kierowania "zasobami ludzkimi" w wielu miejscach działa dalej, a ludzie zapominają o swojej godności i działają tak jak System każe.

zaloguj się by móc komentować

bozenan @Kuldahrus 19 sierpnia 2018 12:37
19 sierpnia 2018 13:34

To ja dziękuję:-) 

zaloguj się by móc komentować

betacool @bozenan 19 sierpnia 2018 13:34
19 sierpnia 2018 14:43

Ja tylko dodam, że on rozwalił niejeden system.

O kolejnym postaram się kiedyś opowiedzieć.

zaloguj się by móc komentować

Grzeralts @betacool 19 sierpnia 2018 14:43
19 sierpnia 2018 14:49

On nie rozwalał systemu. Po prostu żył w innym. 

zaloguj się by móc komentować


bozenan @Grzeralts 19 sierpnia 2018 14:49
19 sierpnia 2018 15:37

Jak nie rozwalał? Jeśli komendant obozu koncentracyjnego mówi do więźnia "pan", zamiast ogólnie przyjętego "polska świnio"  to jak to nazwać? 

zaloguj się by móc komentować

Grzeralts @bozenan 19 sierpnia 2018 15:37
19 sierpnia 2018 16:06

To komendant wszedł zmienił system funkcjonowania, O.Kolbe cały czas był w swoim. 

zaloguj się by móc komentować

betacool @bozenan 19 sierpnia 2018 15:35
19 sierpnia 2018 18:21

W pierwszej kolejności poza kolejnością, bo temat mi ciąży.

zaloguj się by móc komentować

Niedzwiedzica @bozenan
20 sierpnia 2018 00:34

Ojciec Maksymilian to pierwszy swiety, ktory ze mna porozmawial. Dzieckiem splakanym w kosciele bylam, nie wdajac sie w szczegoly, nie majacym do kogo sie zwrocic w chmurny dzien. A on mi bach, tecze z witraza pod nogi.

zaloguj się by móc komentować

bozenan @Stalagmit 19 sierpnia 2018 22:13
20 sierpnia 2018 07:39

Bardzo lubię tę pierwszą fotografię, dziękuję

zaloguj się by móc komentować

bozenan @Niedzwiedzica 20 sierpnia 2018 00:34
20 sierpnia 2018 07:39

wcale mnie to nie dziwi. Ten święty jest bardzo blisko ludzi.

zaloguj się by móc komentować

zaloguj się by móc komentować